Bołoz Antoniewiczowie herbu własnego

       Bołoz-Antoniewiczowie należą do rodziny ormiańskiej pochodzącej z Rusi Czerwonej. Pierwszy człon nazwiska według opinii językoznawcy i tradycji rodzinnej jest ormiańskim odpowiednikiem imienia „Paweł”. Samo zaś na nazwisko jest tożsame ze słowiańskim odpowiednikiem. Rodzina przybyła do Stanisławowa i na Pokucie najprawdopodobniej w okresie kolonizacji przez Ormian tych terenów od końca XVII w. Według notatek genealogicznych Seweryna Borkiewicza z Piołunki w Jędrzejowskim, najstarszym przedstawicielem rodziny miał być Grzegorz, urodzony ok. 1690 r., który z pierwszej nieznanej żony miał pozostawić syna. Ten nieznany z imienia jego potomek zabił własną narzeczoną, a następnie żył pod przybranym nazwiskiem. Z drugiej zaś żony o słynnym ormiańskim nazwisku Romaszkan pochodziła córka, która poślubiła generała rosyjskiego o nieznanym nazwisku, z Berdyczowa. Źródło tych obyczajowych szczegółów pozostaje nieznane, jak i również motywy zainteresowania się genealogią ormiańskiej rodziny ze strony kieleckiego ziemianina, genealoga-amatora, którego notatki czy odpisy przetrwały w archiwum Szymona Konarskiego. Mimo to naszkicowane na ich podstawie drzewo genealogiczne rodu Bołoz-Antoniewiczów zasługuje na większe zaufanie niż inne materiały. Do tych ostatnich należy tablica genealogiczna tegoż rodu autorstwa krakowskiego archiwariusza i genealoga Bogdana Henryka Łuszczyńskiego, który zainteresował się genealogią ormiańskiego rodu z uwagi na osiedlenie się w jego mieście jednego z przedstawicieli rodu, wysokiego c.k. urzędnika. Z materiałów Seweryna Borkiewicza korzystali, niekiedy w dość nieudolny sposób, Aleksander Włodarski, archiwariusz i kontrowersyjny kontynuator dzieła „Rodzina. Herbarz szlachty polskiej” oraz Ludwik Korwin-Piotrowski, w kompilacji dotyczącej wyłącznie szlachty ormiańskiej. Informacje te wymagają jeszcze konfrontacji z zachowanymi metrykami kościoła ormiańskiego ze Stanisławowa, gdzie zawarta została najstarsza genealogia rodu.

Kościół ormiański w Stanisławowie
Widok na kościół ormiański w Stanisławowie z ul. Antoniewicza

        Ormianie stanowili jeden z fenomenów narodowościowych Rzeczypospolitej szlacheckiej. Znany XIX w. pamiętnikarz Ludwik Hrabia Jabłonowski wspominał m.in. rodziny ormiańskie: „W owych to latach urosły dziś szanowane, bo poczciwe ormiańskie rodziny. Trzeźwo sądząc o rzeczach, a prawdziwą wartość dóbr upatrując w ziemi, szczególnie w sianach i paszach, sunąc się ku nam od Bukowiny i Pokucia, w krótkim czasie nabyli najpiękniejsze majątki za bezcen. Niestety – gdy nie ma prawidła bez wyjątku – nie zawsze godziwymi sposobami. Pamiętam ja dobrze antenatów kilku ich rodzin, jak Bołoz-Antoniewicze, Abrahamowicze (…) były od wieków zlaszone. Jak siedzieli za ladami po składach sukien, win, bakalii, jak w zatłuszczonych kożuchach koło Starego Teatru częstowali przechodni wyzem lub kawiorem, jak z kawałem koziny i z bryłą huzuła w torbie ciągnęli skroczem ze stadami wołów do Ołomuńca. Pamiętam to dobrze, szanuję ich wytrwałość i wysoko ich cenię, bo się oni – równie jak zlaszone tatarskie rodziny, których tyle na Litwie – czuli dziećmi przybranej Ojczyzny, nie wyparli się jej nigdy”.

© Tomasz Lenczewski

Niniejszy fragment stanowi część pracy, która ukaże się z obfitym materiałem ilustracyjnym. W cytowanej części usunięto obszerne przypisy uzasadniające postawione tezy.